How are you?
Lekcja języka polskiego
z dziewczynką z Indii.
Ćwiczymy wymowę ż, cz, sz…,
proste słowa i zdania.
Dziś jednak idzie opornie.
Dźwięki w uszach uczennicy brzmią podobnie,
różnica między ą i ę zatarła się,
zainteresowanie nowymi zwrotami opadło.
– Wyspałaś się?
– Tak, spałam ponad dwanaście godzin – odpowiada szorstko.
Pod sam koniec lekcji,
gdy wrzuca już piórnik i zeszyt do plecaka,
pytam zdezorientowana: – Wszystko w porządku? –
Patrzy na mnie z wyrzutem,
łzy napływają jej do oczu,
głowę kładzie na ławkę, zaczyna płakać.
Mówi pod nosem. Chyba chodzi o WF.
Nie chce ćwiczyć. Twierdzi, że boli ją brzuch,
boli za każdym razem, gdy ma iść na WF.
Nauczyciel WF-u nie rozumie,
nikt jej tu nie rozumie – dodaje,
a przyjaciele zostali w Indiach.
Siedzę obok, trzymam dłoń na jej ramieniu.
Przede mną scenariusz zajęć.
„Plan znów okazał się ważniejszy od ucznia”, myślę.
Przecież świat by się nie zawalił,
gdybym zaczęła lekcję od krótkiego
How are you?
Gdynia, marzec 2024