Przepis na wiersz

Przepis na wiersz

Kilogram przeczytanych zdań –
obrać z pustych fraz.

Kosz obserwacji –
wydobyć najciekawsze spostrzeżenia.

Garść przemyśleń –
wyłuskać myśli swojego autorstwa.

Litr emocji –
odsączyć oswojone od nagłych.

Gałązki wersów własnych –
oddzielić świeże od suchych.

Następnie odstawić swoje słowa,
choćby sprawiały wrażenie gotowych,
na czas nieokreślony.

Cierpliwie czekać na efekt
trudny do uchwycenia,
na zawsze wymykający się spod pióra.

Beskidy, lipiec 2025

Chwilowa wspólnota

Chwilowa wspólnota

Te radości –
moimi radościami.
Ta złość –
jedynie moja.
Ten zachwyt nad tym widokiem
należy do mnie,
a tę właśnie tęsknotę
poczułam ja.

Od czasu do czasu tylko
odnoszę wrażenie,
że ktoś –
równie samotny w swoich doznaniach –
dzieli moje odczucie
jednocześnie,
w bliskości,
przez chwilę…

Beskidy, lipiec 2025

Obecna chwila

Obecna chwila

Najbardziej wymagająca.
„Teraz” – zawsze złożone.
Ten moment:
namacalny, fizyczny,
pełen jednoczesnych odczuć i doznań.

Przeszłość – prostsza, lekka.
To już tylko ulotne wspomnienie.

Przyszłość – pocieszająca,
owiana marzeniami i nadzieją.

To w teraźniejszości najtrudniej
znaleźć ukojenie.
Jesteśmy w niej,
jak na otwartej przestrzeni
pod ostrzałem bodźców i zaskoczeń.

A jednak to ją warto oswajać i hołubić,
taką wrażliwą, podatną,
bo to w niej jest życie.

Gdynia, lipiec 2025

Wgląd

Wgląd

W końcu poczułam,
jak to jest
wsłuchać się w siebie.

Dotychczas słuchałam
jedynie myśli:
różnorakich, sprzecznych, natrętnych…,
a one tak mało mówią!

Gdy zanurzam się
we własne ciało,
rozum przestaje dowodzić,
a myśli milkną.

Dzieje się tak jednak
nadal zbyt rzadko…
Trudno dotrzeć w głąb,
gdy głowa się narzuca i zapewnia,
że wszystkim się zajmie.

Gdynia, lipiec 2025

Wieje

Wieje

Mówi jedna z sióstr:
„Nie lubię wiatru, rodzi niepokój”.

Druga odpowiada:
„Widzisz, ja lubię, to obietnica zmiany”.

A wiatr słucha
tych słów, co nie mają z nim nic wspólnego
i wieje dalej.

Gdynia, czerwiec 2025

Więzi

Więzi

Ostatnio
nie po drodze mi z majem.
Ochłodził się. Jest kapryśny, nieczuły,
jakby bliżej mu było do zimy.
W tym roku
nie pozwolił pachnieć bzom!

Odkryłam za to czerwiec.
Otula mnie
dojrzała zieleń i słodkie ciepło,
a widok łąkowych maków i dzikich róż
podnosi na duchu,
jak dawniej zapach bzów.

Z każdym miesiącem
kształtuje się
jedyna w swoim rodzaju,
złożona
i wciąż podlegająca zaskakującym zmianom
więź.

Gdynia, czerwiec 2025

Majową porą

Majową porą

Zza burzowo lśniących chmur wyszło słońce.
Rozświetliło soczystą zieleń krzewów bzu.

Szłam uliczką, lekko i radośnie.
Wszystko wokół wydawało się piękne i w zgodzie ze mną.

Nagle… mignęła osoba,
przez którą zgasły promienie.

Odczytałam na telefonie wiadomość,
by poczuć powiew chłodnego wiatru.

I dał się we znaki ten śmieszny lęk,
na tyle silny, by mnie paraliżować.

A kiedy weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi,
lunęło.

Gdynia, maj 2025

Dwie strony tej samej kawiarni

Dwie strony tej samej kawiarni

Z okna widzę
zaplecze nowej kawiarni:
kosze na śmieci,
stertę krzeseł pod plandeką,
samochód dostawczy.
Widzę właściciela –
z potem na czole, palącego papierosa,
bez pewności czy miejsce się przyjmie.

Potem mijam
tę samą kawiarnię
od strony jej głównego wejścia:
świeży trawnik, lśniący bruk,
parasole
i szyld z neonowych liter.
A właściciel – spokojny, pewien sukcesu,
uśmiecha się, zapraszająco.

Gdynia, maj 2025

Wielkanoc

Wielkanoc

W przedświątecznym natłoku spraw,
gdy porządek zakłócony,
nachodzą mnie myśli:
„Na co święta?
Męczą i burzą
poukładaną codzienność…”.

Inni w ferworze
wybici z rutyny.

Lecz w dzień świętowania,
zamroczeni, budzimy się.
Surowe słońce
kładzie się blaskiem na zmęczone buzie,
usadza nas
i przywraca twarzom spokój.

Gdynia, kwiecień 2025

***

***

Życia
nie warto przeżywać,
warto je tworzyć.

W życiu
lepiej dodawać,
nie odejmować,
a zamiast dzielić –
mnożyć.

Gdynia, kwiecień 2025