Michel Houellebecq – pierwszorzędny krytyk naszych czasów

Michel Houellebecq – pierwszorzędny krytyk naszych czasów

Minionej nocy płonęła katedra Notre Dame w Paryżu. To świeża wiadomość, która w pełni jeszcze do mnie nie dotarła, którą muszę dopiero przyswoić. Relację na żywo z Paryża oglądałam w osłupieniu, z mętlikiem emocji w sercu i gonitwą myśli w głowie, w poczuciu bezradności, smutku i złości. Jedynym konkretnym pytaniem, jakie nasunęło mi się zaraz po włączeniu transmisji, było: Co przeżywa teraz Michel Houellebecq?

Pomyślałam o nim nie bez powodu. Ostatnio przeczytałam dwie powieści Houellebecqa: Mapę i terytorium (2010) oraz Uległość (2015), które mocno mnie poruszyły. Nie mogę przestać myśleć o intrygującej twórczości tego autora. Kiedy patrzyłam na bezlitosne płomienie, niszczące cenny gotycki zabytek, symbol europejskiej historii, kultury i duchowości, pomyślałam o Houellebecqu, ponieważ uwielbia on stawiać swoich bohaterów i czytelników właśnie w takich niewiarygodnych sytuacjach. Wyczuwa najsubtelniejsze zjawiska, charakterystyczne dla współczesności, nasze lęki i niepokoje, i na tej podstawie snuje niesamowite i bolesne wizje przyszłości. Aż dziw, że on – nierzadko uznawany za proroka – nie przewidział katastrofy Notre Dame!

W Uległości do władzy we Francji dochodzi Bractwo Muzułmańskie. Niemożliwe? A jednak! Przecież spustoszenie Notre Dame też jeszcze przed chwilą wydawało się niemożliwe. Houellebecq prowokacyjnie pyta, jaka będzie Europa, skoro to, co nas charakteryzuje, zmienia się tak radykalnie? Emocje towarzyszące ludziom podczas pożaru Notre Dame to dokładnie te emocje, które budzi Houellebecq swoimi książkami. Ich bohaterowie stoją na pograniczu Europy przeszłej i przyszłej. Tęsknią za tym, co minione, i kultywują swoje dziedzictwo, muszą przy tym stawiać czoła zmianom i radzić sobie z nową, zupełnie inną rzeczywistością. Twórczość Houellebecqa to dojmujące żegnanie się z dotychczasowym Paryżem, dotychczasową Francją i Europą.

Houellebecq nie opisuje Francji, jaką znamy z pocztówek. Postaci z jego książek, przemykające ulicami francuskiej stolicy, nie podziwiają zabytków. Doświadczają miasta, które na ich oczach zmienia się pod wpływem takich zjawisk jak migracja, kapitalizm czy konsumpcjonizm. Wykładowca literatury francuskiej François, główny bohater Uległości, prowadzi wykłady na paryskim uniwersytecie przed pustawym audytorium biernych, niezainteresowanych Chinek i Arabek. Paryżanin Jed z powieści Mapa i terytorium nie jest w stanie naprawić w mieszkaniu grzejnika: „(…) dni mijały Jedowi na dzwonieniu do kolejnych zakładów hydraulicznych, słuchaniu kolejnych muzyczek i oczekiwaniu na połączenie w coraz bardziej dotkliwym chłodzie”. Zdaje on sobie sprawę ze swojej odrębności w wielkim mieście: „(…) uświadomił sobie, że od miesiąca do nikogo nie odezwał się ani słowem z wyjątkiem codziennego »nie« do kasjerki, która pytała, czy posiada kartę stałego klienta Casino”. Autor nie idealizuje Paryża, raczej przedstawia miasto-machinę, którym rządzi pieniądz i „niewidzialna ręka rynku”. Bohaterowie Houellebecqa większość czasu spędzają w pracy, która ich kształtuje i definiuje, i dzięki której zajmują określone miejsce w „społecznej maszynerii”. François podczas drinka z kolegą z pracy rozmyśla o tym, że nie ma ochoty wracać do domu, gdzie nic ani nikt na niego nie czeka. Dla niego i dla innych protagonistów nie istnieją żadne wartości ani relacje rodzinne. Oto, co przychodzi do głowy François, gdy wspomina rodzinę swojej dziewczyny: „Zachowywali się jak plemię, zwarte plemię rodzinne; w stosunku do wszystkiego, co dotychczas znałem, było to tak niezwykłe, że omal nie wybuchnąłem płaczem”. Paryż nie jest tu miastem zakochanych, a raczej siedliskiem samotnych dusz, które wątpią w miłość. „Miłość… Miłość to rzadkie uczucie”, a bohaterowie Houellebecqa okazują się jej niegodni. Nieczęsto doświadczają też duchowości, na pewno nie w pustych paryskich świątyniach. Coś na kształt wzniosłych uczuć potrafi zawładnąć nimi na przykład w hipermarkecie.

W twórczości Houellebecqa urzeka mnie jej charakterystyczny i unikalny styl. Poszczególne zdania nie są wyjątkowe, raczej krótkie, oszczędne i celne, ale jednak z każdym akapitem wprowadzają nas coraz głębiej w obrazowy, miejscami wprost poetycki świat. Nie jest to rzeczywistość piękna, raczej zdemaskowana, widziana oczami kogoś znużonego życiem. Trzeba przyznać, że refleksyjno-melancholijnego nastroju tych książek nie da się podrobić. Niewiele w nich się dzieje, ale atmosfera opisywanych scen jest magnetyczna, przejmująca, niemal hipnotyczna. W Mapie i terytorium opisy wigilijnych kolacji Jeda z ojcem czy kadry z jego samotnych spacerów po Paryżu są przygnębiające, ale zarazem pociągające i bardzo sugestywne.

Houellebecq to niewątpliwie silny i wyrazisty głos pisarski. Sądzę, że „bohater houellebecqowski”, za którym nierzadko ukrywa się sam autor, przejdzie do historii literatury jako postać emblematyczna dla świata współczesnego. Jest nią człowiek samotny, smutny i pusty; uzależniony od pracy, apatyczny, pogrążony w poczuciu beznadziei i niepewności; człowiek z krwi i kości, fizycznie zdegradowany i cierpiący. U Houellebecqa nie brakuje naturalistycznych opisów dolegliwości, jak egzema, grzybica, rak odbytnicy czy ataki hemoroidów. Jednakże, mimo tak pesymistycznego portretu, tkwią w jego bohaterach uczucia ogólnoludzkie, które w mniejszym lub większym stopniu dotyczą każdego z nas. Bo kto z nas nie zaznał samotności pośród przepełnionych produktami półek sklepowych, kto nie bał się o istniejący porządek, patrząc na zrozpaczonych ludzi, próbujących przedostać się do Europy, kto nie czuł goryczy w obliczu płonącej katedry… ?

Houellebecq to nie tylko pisarz i krytyk naszych czasów, ale również wizjoner. Przedstawia rozwiązania współczesnych bolączek, choćby przy pomocy fikcyjnej postaci z Uległości, prezydenta Europy Muhammeda Ben Abbesa. Poprzez niego autor domaga się powrotu do tradycyjnych wartości, rodziny i wiary, wyraża sprzeciw wobec dalszej atomizacji zachodniego społeczeństwa, wierzącego w „indywidualną wolność, tajemnice miłości i różne takie”. Choć jego propozycje reform polityczno-społecznych wydają się obiecujące, nie umiem zrozumieć lekceważącego podejścia autora do kobiet. O wizji Houellebecqa można by dyskutować, ale jego pisarstwo niewątpliwie wyróżnia się specyficznym stylem, za co zasługuje na uznanie.

Słyszałam wiele głosów przeciw Houellebecqowi. Rozmawiałam z czytelnikami, którzy nie chcieliby, aby tak krańcowy pesymista, najprawdopodobniej pogrążony w depresji, reprezentował naszą współczesność. Odnoszę jednak wrażenie, że skłonni do melancholii artyści jak Houellebecq odbierają świat głębiej i potrafią go wnikliwiej przedstawiać. Człowiek w stanie przygnębienia staje się bardziej introspekcyjny, nastawiony na badanie własnego wnętrza oraz niuansów otaczającego go świata. W takim nastroju odbiera świat nie tylko rozumowo, ale też uczuciowo. Tak więc, nawet jeśli Houellebecq to z natury defetysta i malkontent, ufam jego intuicji i wrażliwości, i w dużym stopniu utożsamiam się z jego bohaterami. Równocześnie czytam go z dystansem i nie zapominam o tym, żeby się czasem nad jego książkami pośmiać.

Opublikowane przez Martyna Sarnowska

Nazywam się Martyna Sarnowska. Urodziłam się w 1985 roku w Gdyni. Przez sześć lat studiowałam historię sztuki i edukację artystyczną we Francji, w Anglii i USA. Jednak dopiero podczas ostatniego roku studiów odkryłam zamiłowanie do literatury pięknej, poezji i do pisania. W wieku dwudziestu pięciu lat zdałam sobie sprawę, że literatura piękna to najbliższa mi forma sztuki i ekspresji. Od tego momentu znaczną część mojego życia wypełniają książki i tomiki oraz pisanie wierszy, esejów, dzienników… Niedawno spełniłam swoje marzenie, zakładając klub książki, którego prowadzenie pozwala rozmawiać o literaturze z innymi. W sposób naturalny przyszedł też czas na blog – otwarcie szuflady, w której zdążyłam nazbierać wiele cennych słów. Po co je tam ukrywać? Niech wyjdą na światło dzienne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *